DROGA, PRAWDA, ŻYCIE

Świadectwo uczestników ORAR-u II stopnia w Czarnej Sędziszowskiej (27 grudnia 2019 – 1 stycznia 2020)

DROGA

Dziś wiemy, jak mało wiemy. Dziś rozumiemy, jak mało rozumiemy, choć przez życie idziemy razem już od 18 lat. Z dnia ślubu pamiętamy piękne słońce, ale i przeszywający zimny wiatr. Tak rozpoczęliśmy naszą wędrówkę, która prowadzi przez labirynt naszego życia. Wspomnienie słońca przywołuje namiastkę światła, ale wystarcza go tylko na najbliższy krok. Wspomnienie zimnego powiewu wiatru nieustannie ostudza nasze serca. Długa to droga, a labirynt kręty. Stąd nasz strach, bo nigdy nie wiemy, co nas czeka za zakrętem. Pokonując kolejne zaułki, często napotykamy na ścianę, a gdy udaje się nam pokonać krótki fragment drogi, czujemy namiastkę szczęścia. I wtedy przychodzi… pierwszy powiew, namacalny dowód łaski, rodzące się w naszych sercach pragnienie. Gdyby można było choć na chwilę unieść się nad labiryntem, poszybować, zobaczyć choć fragment drogi z lotu ptaka. To wspaniałe, że Bóg rozbudza w naszych sercach pragnienie, bo ono pobudza do poszukiwań, wywołuje gniew – „zdrowy” gniew, który pomaga podejmować decyzje.

PRAWDA

Bardzo często zdarza się, że pragnienia nie rozumiesz, nie widzisz sensu działania, ale idziesz, gdyż miłość jak magnes przyciąga ciepłem, radością, szczęściem. Wtedy bądź pewien, że należy szykować się do lotu. Wystarczy, że powiesz Bogu TAK, Duch Boży uniesie Cię nad twoim labiryntem życia, pokaże choćby ten krótki fragment na rozbieg, a potem następny, następny, następny… Patrząc z góry, zapamiętaj trasę, a gdy wrócisz do labiryntu życia, nigdy nie trać z pamięci ukazanego fragmentu drogi. Tak wiele zależy od jednego słowa wypowiedzianego w sercu, krótkiego TAK.

ŻYCIE

Pragnienie pojawiło się również w naszym sercu, stawiając nas wśród wspaniałych małżeństw i stało się źródłem decyzji o wyjeździe na ORAR II, zorganizowany w Domu Rekolekcyjnym „Kana” w Czarnej Sędziszowskiej. To miejsce, cudowni ludzie, wspaniały kapłan, świadectwa życia, otwarte serca, modlitwa i piękny śpiew, pomogły nam dźwignąć się do lotu. Unosząc nas nad przestworzami, Duch Boży, choć w tak różny sposób, subtelnie, indywidualnie, ukazał nam kolejny fragment drogi, jasno wytyczył cel naszej wędrówki. Uświadomił sens pewnych działań, zrodził pragnienie zrozumienia piękna i głębi istoty Domowego Kościoła. Zrozumieliśmy, że animatorstwo to rozbieg, jeden z etapów. To czas na pokonywanie słabości, wewnętrznych barier, w poczuciu odpowiedzialności za drugiego człowieka. To czas nauki, przygotowania do odkrycia drogi i kroczenia nią w świadomości zrozumienia naszego powołania.

A gdy nadszedł czas powrotu, gdy znowu twardo stanęliśmy na ziemi, w labiryncie naszego życia, jeszcze przez chwilę patrzyliśmy w górę, w sercu rozważając minione wydarzenia. Jesteśmy pewni, że zasiane ziarno zrodzi wspaniałe owoce, które będą źródłem kolejnych pragnień, ale i szansą na następny lot, tak niezbędny, aby być bliżej Celu, czyli spotkania z Bogiem twarzą w Twarz.

I tu kończy się myśl, czyli chyba Duch Święty mówi „ .”

 

Aleksandra i Marcin z Gorlic

 

Fot. Renia i Jarek Kwiatkowscy