Czas małych-wielkich cudów

Świadectwo z ORAR-u II st. w Czarnej Sędziszowskiej
Niejednokrotnie słyszałam, że rekolekcje to czas małych "cudów" i powiem szczerze, że po przeżyciu ORAR-u II st. połączonego z zabawą sylwestrową podpisuję się pod tym powiedzeniem w 100%. Jadąc na te rekolekcje z nastoletnią córką byłam do tego nastawiona raczej sceptycznie myśląc, że córk będzie marudzić, że się nudzi lub siedzieć na telefonie, co w jej wieku jest niestety powszechne. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że nasza córka, która jest osobą nieśmiałą i zamkniętą w sobie, nie siedzi w pokoju z telefonem w ręku, ale świetnie się bawi w towarzystwie pozostałych dzieci, rozmawia, gra w planszówki, a wręcz cieszy się z tego, że może pomóc przy opiece nad młodszymi dziećmi. Osoba, która niechętnie rano wstaje, bo jest raczej typem śpiocha, na tych rekolekcjach już na drugi dzień potrafiła bez problemu wstać o 7.00 rano i wręcz z niedoczekaniem iść bawić się z dziećmi,
A telefon? Tu powiem szczerze, że doznaliśmy z mężem chyba największego szoku, ponieważ telefon, który do tej pory był dość często używany, na tych rekolekcjach służył jedynie jako budzik, a następnie lądował w czeluściach plecaka na cały dzień. W dzień wyjazdu córka nie chciała wracać. Powiedziała, że rekolekcje to był taki czas, kiedy mogła oderwać się od codzienności, a w dodatku poznała mnóstwo fantastycznych osób, z którymi cały czas utrzymuje kontakt. Dla nas, rodziców nastolatki, to właśnie jest ten "mały" cud (dni bez potrzeby korzystania z telefonu, czas aktywnie spędzony z innymi dziećmi i radość z nowych znajomości).
To świadectwo nas jako rodziców. A nasze świadectwo, jak my to przeżyliśmy te rekolekcje jako osoby dorosłe?? Powiem szczerze, że głowa ciągle i ciągle pracuje. To jest wręcz nieprawdopodobne, że na co dzień w radiu, telewizji czy mediach ciągle słyszy się same złe rzeczy, a przyjeżdżając na rekolekcje spotyka się tyle dobroci i życzliwości od zupełnie obcych, dopiero co poznanych ludzi! Jesteśmy z mężem tak bardzo wdzięczni Panu Bogu, że udało nam się pojechać na te rekolekcje, ponieważ było wiele przeszkód do pokonania. Na miejscu okazało się, że rekolekcje to zupełnie inny świat. Wszyscy dookoła, mimo że na początku troszkę nieśmiali, byli zawsze gotowi do pomocy, do rozmowy, do współpracy. RÓWNI SŁUŻĄ RÓWNYM. Na co dzień człowiek ciągle w biegu, ciągle ma coś do zrobienia, załatwienia, a tam ... okazało się, że można znaleźć czas na wszystko ( wspólny posiłek, modlitwę, czas z rodziną, rozmowę), wystarczy tylko na chwilę się zatrzymać!! To był piękny czas, który dał tak wiele do myślenia, co tak naprawdę jest w życiu najważniejsze... TRWAĆ W RELACJI! z PANEM BOGIEM i drugim człowiekiem, jak to pięknie powiedział ksiądz Andrzej, który był z nami na tych rekolekcjach.
Dziękujemy wszystkim, których spotkaliśmy na tych rekolekcjach, gdyż każdy coś wniósł od siebie. I jesteśmy ogromnie wdzięczni Panu Bogu za ten czas "małych-wielkich" cudów. CHWAŁA PANU!
Sabina