Czas cudów

Alleluja!

Końcówkę sierpnia spędziłam na ORA, (poniekąd) ostatnim etapie formacji podstawowej.
Oaza Rekolekcyjna Animatorów… „rekolekcje tylko z nazwy; to tylko kilka dni na weryfikacje, ukazanie wszystkich niedoskonałości i pokazanie, że nie nadaję się na animatora” – tak myślałam, takie też było moje nastawienie, kiedy przyjechałam do Lipinek.

Zaczęło się nietypowo, bo podjeżdżając samochodem pod ośrodek zauważyłam, że nie zabrałam walizki… pomyślałam sobie „no super… hmm… czy to znak, że wcale nie powinnam tutaj być? No nic może jakoś przetrwam te 4 dni”. Nie było łatwo. Zmęczenie po poprzednim, kończącym się dzień wcześniej turnusie, dawało się mocno odczuć i wcale nie pomagało w skupieniu i przeżywaniu tego czasu. Przez połowę ORA marzyłam tylko o tym, by o jak najszybciej wrócić do domu i wyspać się. Byłam tak zdesperowana, że jako pierwsza poszłam na „weryfikacyjny odstrzał”, z myślą, że jak zawalę, to szybko się o tym dowiem i zwieję do domu. Ale no cóż… zostałam zweryfikowana pozytywnie, więc nici z powrotu. Cały czas byłam pewna obaw i wątpliwości co do mojego bycia animatorem.

Później zaczęła się ostra jazda bez trzymanki: rozmowy z moją animatorką, Słowo z Namiotu, rachunek sumienia animatora, modlitwa o uzdrowienie oraz konkretne i megaświadome przeżywanie Eucharystii. To wszystko sprawiło, że moje życie nagle zaczęło się diametralnie zmieniać, począwszy od zmiany nastawienia i myślenia po… tak właściwie przemianę serca. Sama dokładnie nie umiem powiedzieć co się ze mną stało, wiem tylko, że poczułam ogromne pragnienie bliskości Boga i bycia w Jego armii.

Może zabrzmi to dość oklepanie, ale naprawdę odkryłam swoje powołanie i miejsce w Kościele. Bóg konkretnie powiedział mi, kim mam być i czego ode mnie oczekuje, tym samym obiecując mi Swojego Ducha, który mnie do tego wszystkiego uzdolni. Do dziś, gdy pomyślę o tym czasie, serce zaczyna mi mocniej bić i ogarnia mnie niesamowita radość i pokój, bo wiem, że jest to Boży plan na moje życie.

Jak już wspomniałam: ORA miała być dla mnie tylko formalnością, a okazała się być najmocniejszymi rekolekcjami w moim życiu, rekolekcjami, które totalnie zmiotły moje ego, a skupiły tylko i wyłącznie na Bogu. Smile

Chwała Panu!

Katarzyna Gomułka