XXXI niedziela zwykła (Mt 23,1-12)

Fundament osobistej wiary

Katolicy w ostatnich dniach pokazywali i udostępniali różne zdjęcia, wypowiedzi, filmy, które miały zachęcać do tego, aby nie świętować Halloween, ale Uroczystość Wszystkich Świętych, która pokazuje, że każdy chrześcijanin jest powołany do piękna, a nie brzydoty, powołany do świętości, a nie do zła. Halloween to karykatura chrześcijaństwa. Dbajmy więc o to, aby świętować z Bogiem, nie przeciwko Niemu.

Dzisiejsza Liturgia Słowa na pierwszy rzut oka może wydawać się, że jest skierowana tylko i wyłącznie do duchownych. A to nie prawda. Jezus pokazuje dziś co jest fundamentem naszej wiary, u każdego człowieka wierzącego. W Ewangelii Jezus mówi do nas: „wy wszyscy braćmi jesteście” (Mt 23,) oraz „jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23,). Jezus w ten sposób pokazuje naszą wyjątkowość. Jesteśmy wszyscy braćmi dla siebie i dziećmi jednego Ojca. Mamy Boga za Ojca, co powinno napawać nas dumą i skłaniać do właściwych relacji między sobą. To fundament naszej wiary: Bóg, który nas stworzył i ukochał, traktuje nas jak dzieci i chce dla nas dobra. To jest wymagające, ale życie z taką myślą, ma nas motywować i inspirować. Ma to na nas działać tak samo, jak codzienne mycie zębów – odświeżyć i zapewnić zdrowie. Tak samo ta myśl, ma nas odświeżać w życiu wiarą, a trwanie w niej, wiernie, codziennie, ma nam zapewnić żywą wiarę. Takie myślenie zapewni nam, że nasze życie stanie się cudowną przygodą.

Dopiero teraz na planie pojawiają się faryzeusze i uczeni w Prawie, których Jezus mocno napiętnuje. To już kolejny raz, w tym tygodniu prawie codziennie można było słuchać w Liturgii Słowa ostre słowa Jezusa wobec tych grup społecznych. Jezus mocno podkreśla, że żyją oni niezgodnie z Wolą Bożą i Jego Prawem. Można powiedzieć, że skoro oni to i ja mogę. A Jezus mówi: „Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać” (Mt 23,). Jezus jawnie występuje przeciwko nim. Zapomnieli oni o tym, że mają Ojca w niebie i że dla siebie jesteśmy braćmi. I to ma dziś w nas obudzić pytanie o moje motywacje wiary. Motywacją wiary faryzeuszy są zaszczyty, pochwały, pokazywanie się, bycie dostrzeżonym. Próżna chwała, która na ziemi jest zdobywana tylko na chwilkę. Próżna, bo zaraz przyjdzie ktoś inny i nas zastąpi. Próżna, bo spadek z pierwszego miejsca, zawsze boli. Motywacją wiary nie może być jakakolwiek forma zarobku, wywyższenia się, pychy, robienia sukcesów itd. Inaczej wiara jest próżna. Tymczasem wiara ma być dla nas przyjaźnią z Bogiem.

Dlatego Jezus zaraz dodaje: „Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Mt 23,12). Dlatego pierwszym grzechem głównym jest jej przeciwieństwo, czyli pycha. Przeżywanie wiary w postawie pokory, a w zasadzie w zaufaniu wobec Ojca. Pycha i próżniactwo ogromnie przeszkadzają w życiu, gubią nas. Popatrzmy na taką sprawę: w urzędzie się dogadasz, z policjantem czy nawet z księdzem też się dogadasz, ale z pyszałkiem to nigdy. Bo racja będzie zawsze po jego stronie. Bo będzie myślał, że to on wie wszystko najlepiej. Bo dla niego będziemy gorszej kategorii. Przed pychą ma nas bronić myślenie, które jest fundamentem: mamy Ojca w niebie, a my jesteśmy braćmi. I to ma być motywacją naszej wiary: jestem dzieckiem Ojca niebieskiego. Do tego trzeba się cały czas nawracać. A Bóg z naszego nawrócenia zawsze się cieszy. Panie, broń przed pychą mocą relacji z Tobą, naszym Ojcem! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli! +