XXXIII Niedziela zwykła (Łk 21,5-19)

Żydzi byli dumni ze swojej świątyni. Jej ogrom, potęga i przepych gwarantował im poczucie obecności Boga tutaj na Ziemi. Lecz nie tylko to było powodem stworzenia tak pokaźnej budowli. Był to sposób wyrażenia swojej pewności, że ich styl życia religijnego i cała jego obrzędowość jest właściwa, stała i niezmienna. To dlatego słowa Jezusa były dla nich tak szokujące. Wraz z przyjściem Jezusa zmienia się podejście do Boga Ojca. To już nie tylko przepisy i prawo, a relacja. I to właśnie o nią szczególnie chodzi.

Dla wielu z nas słowa o „końcu” jaki by on nie był, budzą niepokój. I pewnie pojawiają się w naszej głowie pytania: kiedy? jak? co ze mną będzie?, szczególnie w obliczu wielu trudnych wydarzeń w nie tak odległym przecież od nas otoczeniu. Są jednak też nieco mniejsze „końce świata”, o których nie mówi się zbyt często. O czym mowa? O naszych „małych końcach świata”: strata kogoś bliskiego, utrata pracy, przerwanie jakiejś relacji, nagła choroba czy wypadek.  To one często przysparzają nam wiele dylematów. Jeśli były w twoim życiu takie trudne sytuacje to pomyśl co lub kto pomógł ci przez nie przejść?

Te trudności mogą nas skłaniać do wielu pytań, wątpliwości, załamań i podążenia za czymś co do tej pory wydawało się nam fałszywe, niezgodne z naszymi przekonaniami. Dlatego Jezus w dzisiejszej Ewangelii tak mocno podkreśla konieczność czujności i dbania o bliską relację. On jednak w tych chwilach nie zostawia nas samych. Obiecuje dać nam wszystko co potrzebne do pokonania tych trudności i do ocalenia naszego życia wiecznego. Trzeba nam tylko wytrwać przy Bogu do końca.

  1. Jak realizować to, co chce od nas Bóg?
  2. Jak otworzyć się na działanie Boga?
  3. Jak pomóc innym zobaczyć Boga?
  4. Kiedy trudno mi być wytrwałym w wierze?