Tuczone ciele

Siąść u nóg Pana i przysłuchiwać się Jego mowie. Słuchać z pałającym sercem, jak wyjaśnia nam Pisma i patrzeć, jak je wypełnia, jak one się urzeczywistniają. Jak spełniają się w Jego życiu. Albo siedzieć między nauczycielami, przysłuchiwać się i zadawać pytania. To jest właśnie Triduum. Słuchać całym sobą, zamienić się w słuch. I zakochać się po uszy!

Szokujące odkrycie

Wiecie już, że Wielki Czwartek to nie Triduum? Naród Wybrany rachuje bowiem czas nieco inaczej niż reszta świata. Ich dzień zaczyna się o zmierzchu. Czyli zaczyna się nocą. Widać to w Księdze Rodzaju: „tak upłynął wieczór i poranek, dzień pierwszy”. U nas upłynąłby poranek i wieczór. Kolejność ma znaczenie, bo, jeśli spojrzymy na wydarzenia paschalne zmieniając nieco w głowie definicje tej jednostki czasu, nagle spostrzeżemy, że Jezus Chrystus ustanawia Eucharystię i umiera na krzyżu… tego samego dnia.

Marty i Marie

Tak naprawdę na Triduum w formie rekolekcji jest masa wolnego czasu. Można zrobić sweter na drutach, a może nawet przeczytać Lalkę. Istnieje jednak pewien sposób spędzania go, który w tej konfiguracji czasowo-personalnej jest najbardziej pożądany. Kiedy przebywamy w domu w Piątek czy Sobotę zazwyczaj jeszcze dopinamy wszystko na ostatni guzik. Jeszcze lejemy polewą po babkach i mazurkach, jeszcze mieszamy majonezy w sałatach, bo to po prostu trzeba zrobić. Ale tutaj nie ma takiej potrzeby, a nawet nie ma takiej możliwości. I właśnie to jest piękne, bo nie musisz dzielić czasu między kuchnią, a kościołem i masz go tylko dla Jezusa. Marty i Marie siedzą społem. A gdzie? W kaplicy, której w domu na pewno nie mają! Dowiedziałam się, że adoracja w tym najważniejszym czasie  to  towarzyszenie, bycie blisko Jezusa w tym, co On w danym momencie przeżywa. A nic nie pomaga w tym tak, jak rozważanie Jego słów.

Zamienić się w słuch

Mówią, że kultura żydowska jest oparta na słuchaniu. W końcu Szema, Israel![1] to niezmiennie od wieków najważniejsza modlitwa każdego Żyda. I to czytanie księgi Prawa na umór, dobitnie, z dodaniem objaśnienia. Te midrasze[2] i haggady[3] snute do chwili, aż ktoś nie uśnie. I rabini, otoczeni wieńcem słuchaczy.  I uczniowie, chodzący krok w krok za nauczycielami, już od poranka ścierający progi ich drzwi, by nasycić się słowami mądrości… Wyobrażacie sobie zostawić wszystko i chodzić za kimś tylko po to, by go słuchać? A przecież drugie rozmnożenie chleba poprzedzone jest słowami Jezusa: „Żal mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść.” Trzy dni słuchali! Z kolei po rozmowie z Samarytanką, Jezus pozostał w Sychar dwa dni, by nauczać mieszkańców miasta. I po tym czasie wcale nie chcieli Go wypuścić!  Dzisiaj kazanie trwające 20 minut doprowadzą niemal do zamieszek i pikiet pod plebanią (ostatnio moda na strajki), a w najlepszym wypadku do drzemki. 23 minuty to już murowana petycja o zmianę proboszcza lądująca na biurku biskupa. Po 30 minucie biskup nawet nie czyta, tylko podpisuje obiema rekami. Najlepiej by było, gdyby ksiądz homilie puszczał z youtouba albo przesyłał wiernym w postaci memów.

Jajko i kura

Jako że mam już na karku prawie ćwierć wieku, pozwolę sobie na spostrzeżenie społeczne.  Chyba jesteśmy bardzo przywiązani do łatwych rozrywek. Całe Internety na tym stoją. Dzisiaj nawet nie można przejechać autobusem od Politechniki do Placu Wolności, żeby nie odpalić na smartphonie śmieszkowych filmików z kotami albo Demotywatorów. A słuchanie to jakiś wyższy level w rankingu wysiłków intelektualnych. No i może trochę fizycznych, no bo to siedzenie.

A podobno wiara rodzi się ze słuchania!

Czyli, jeżeli chce mieć jajko, muszę posiąść kurę.

Jeść uszami

Jest taki cytat w księdze Izajasza: Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Słuchajcie! Tylko tyle. Podczas Triduum w formie rekolekcji czułam się właśnie tak, jakby Słowo było pożywnym, sycącym, wybornym pokarmem.  Liturgia Słowa – tak obfita! – psalmy i czytania brewiarzowe, homilie i katechezy, teksty Mszału, komentarze, a nawet modlitwy i śpiewane pieśni – wszystko to było lepsze niż najsmaczniejsze jedzenie! Nie mam trafniejszego porównania. Słuchanie tego wszystkiego otwierało mi oczy na sens i głębie wydarzeń, które uobecniały się w liturgii. Pozwalało mi zobaczyć, choć trochę pojąć, musnąć świadomością głębi Misterium Chrystusa, jakie się przede mną dokonywało, i w które przez chrzest jestem włączona.  Pozwalało zobaczyć wydarzenia zbawcze – Wielki Piątek, Sobotę i Niedzielę – w sposób panoramiczny, w ścisłym i nierozerwalnym związku z innymi wydarzeniami Nowego i Starego Testamentu i całymi dziejami człowieka. Uwielbiam przeżywać Triduum w mojej parafii. Z bólem serca jechałam do naszej diecezjalnej Kany. A jednak było warto! Po wysłuchaniu tego wszystkiego, po wchłonięciu i przeżyciu, czułam się napełniona słowem, jak stągiew winem – aż po brzegi! Jak po uczcie z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.

Ktoś nam truje

Jak wiele jest cytatów w Ewangelii, które mówią o ludziach PRAGNĄCYCH słuchania słów Jezusa! Takich, którzy spieszyli do Niego, którzy słuchali Go z zapartym tchem, o całych tłumach, które nieustannie do Niego ściągały. Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałabym nawet, że słuchanie Słowa Bożego może być czymś tak niesamowitym. Na szczęście już to wiem, bo nauczył mnie tego Ruch, rozkochał mnie w tym np. przez Namiot Spotkania i głoszone homilie. Na Triduum czułam się więc jak tuczone cielę 😀 Często ktoś nam truje, że tak, o ciało dbamy, jadamy sałatki i popijamy jogurtem, ale nie pomyślimy, że dusza też potrzebuje pokarmu. I to nie jest tylko wzniosła metafora. To jest prawda.

 

Czemu trzeba jechać na Triduum Paschalne w formie rekolekcji? Bo na parafii czasami trudno zrozumieć w czym bierzemy udział. A każde Tiduum Paschalne, które przeżywam, a którego nie rozumiem to wielka strata[4].

 

Giovanna

[1]Heb. Słuchaj Izraelu!

[2]Midrasz – opowieść żydowska wyjaśniająca Torę.

[3]Haggada – żydowska opowieść, najczęściej długa i rozbudowana. Najbardziej znana jest ta dotycząca wyjścia izraelitów z Egiptu, opowiadana w czasie wieczerzy paschalnej.

[4]Tak, nie da się tego do końca zrozumieć. Na szczęście! 😀