Nabożeństwa mniej znane cz. 3

Różaniec z dopowiedzeniami

Kiedy Maryja weszła do domu Elżbiety, powiedziała, że odtąd będą Ją błogosławić wszystkie pokolenia ziemi. Słowa Pana są prawdą. Od setek lat miliony ludzi mówią Jej codziennie „błogosławionaś Ty między niewiastami”.

Czytaj i pytaj

Zmuszona świętym posłuszeństwem przeczytałam kiedyś świadectwo pewnego mężczyzny, który opowiadał, jak ksiądz tłumaczył mu, na czym polega modlitwa różańcowa. Brzmiało to mniej więcej tak: „Masz tajemnice zwiastowania. Otwieraj Ewangelie i czytaj tę scenę. Potem mów Zdrowaś Mario i myśl o tym, coś czytał”.

Proste.

Rąbek Tajemnicy

Dlatego też różaniec to modlitwa medytacji, czyli rozmyślania. Wyobrażania sobie, pytania, dlaczego tak a nie inaczej, wczuwania się w sytuację, przypominania podobnych motywów z innych miejsc Biblii, przebywania w towarzystwie. Jan Paweł II, miłośnik różańca, napisał, że w jego 20 tajemnicach ukryte zostało nasze zbawienie. Słowo Boże ma to do siebie, że jest bezkresne, można rozmyślać o tym samym fragmencie wielokrotnie i za każdym razem wydobyć z niego coś innego. Doświadczamy tego chociażby na Namiocie Spotkania. W końcu to Tajemnice samego Boga. W miarę rozwoju naszego życia duchowego dostrzegamy różne znaczenia, odcienie, płaszczyzny tej wielopoziomowej misternej (i mistycznej) budowli, jaką jest każde wydarzenie biblijne, a w szczególności życie Chrystusa. Patrzenie na Niego to poznawanie Go. Myślenie o Nim to spełnianie Jego pragnienia.

Modlitwa tętniąca

Modlitwę różańcową można przedstawić za pomocą metafory muzycznej. Jeśli wybierzemy dowolną piosenkę, znajdziemy w niej rytm – prawdopodobnie nie zmieni się on od początku aż do końca utworu. Zmieniają się natomiast słowa, melodia, głośność. Co ciekawe, ten sam rytm może mieć bardzo wiele piosenek. Rytmem w różańcu jest powtarzana ciągle modlitwa Zdrowaś Mario, natomiast nasze rozmyślania to melodie, które komponują się, osnuwają wokół niego.

Potrzeba matką wynalazku

Bywa to jednak właśnie ta rzecz, która sprawia, że klepiemy różaniec, że nasze myśli odlatują w siną dal. Dopowiedzenia są dobrym sposobem na to, by nie klepać. Święta Tereska z Lisieux zdradziła w swoich notatkach, że chyba nigdy nie udało jej się odmówić różańca tak jak trzeba[1]. Dominik, brat zakonny z Gdańska, miał w XIV wieku podobny problem, w związku z czym wymyślił sobie dopowiedzenia. Polecał nam je także ks. Franciszek Blachnicki i zgodnie z jego wolą usilnie uczymy się ich na oazie, choć wielu z nas po jej zakończeniu nadal nie do końca wie, o co w tym wszystkim chodzi.

W tym szaleństwie jest metoda

Otóż różaniec z dopowiedzeniami jest artykulacją prywatnego rozważania. Technicznie sprawa wygląda tak: obmyślamy i wybieramy tajemnicę. Tu ojciec Blachnicki daje wskazówkę, by przed odmówieniem Ojcze nasz zrobić krótką chwilę milczenia, przerwy, aby zastanowić się nad treścią tajemnicy, wejść w wydarzenie. Potem przechodzimy do Modlitwy Pańskiej, a zaraz po niej mówimy Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego Jezus. Tu musimy wyhamować, by odruchowo nie pognać dalej aż do „Amen”. Teraz jest ten moment, by na głos (lub nie) wypowiedzieć to, co okazało się dla mnie ważne/ciekawe w tej tajemnicy, a co dotyczy Jezusa. Ma to być coś o Nim, jak wynika z konstrukcji zdania. Np. Jezus[2], na którego imię zegnie się każde kolano, Jezus, który jest moim Panem i Zbawicielem, Jezus, który przychodzi w lekkim powiewie. Co ciekawe, nie musi być to górnolotne. Dopowiedzenia typu: Jezus, którego Symeon łaskotał brodą, bywają odkrywcze. Potem znowu zaczynamy Zdrowaś Maryjo. I tak robimy dziesięć razy. Po ostatnim, dziesiątym dopowiedzeniu mówimy Święta Maryjo… A potem, to już wiemy.

Rzadkie zjawisko

Sam ks. Franciszek Blachnicki zauważył, że dyscyplina myślowa jest dziś zjawiskiem rzadkim, a właśnie ona jest bardzo potrzebna, kiedy modlimy się różańcem z dopowiedzeniami. Trzeba bowiem pilnować się – po pierwsze – by dopowiedzenia przez nas formułowane były zgodne z tajemnicą, którą medytujemy. Nie chodzi o to, by powiedzieć cokolwiek o Jezusie, żeby szybko skończyć. Chodzi o to, by zagłębić się w JEGO TAJEMNICE. Coś większego niż rozum i coś fascynującego. Jeśli odmawiamy różaniec we wspólnocie, to dzięki wypowiadaniu owoców naszej medytacji ubogacamy się wzajemnie. Stąd ważna rola słuchania i starania się, by zrozumieć to, co powiedział ktoś inny. Jest to trochę jak z dzieleniem się słowem: w czasie, gdy ktoś mówi, słuchamy go, a nie zastanawiamy się, co powiedzieć potem. Po drugie, nasze dopowiedzenia musimy formułować gramatycznie. Zdanie Zdrowaś Mario… kierowane jest do Matki Bożej aż do samej kropki. Do Niej mówimy! Można więc powiedzieć Jezus, który Ciebie uczynił Matką Kościoła albo który zamieszkał w Twoim ciele. Ale już bez sensu będzie zdanie: Jezus, który Maryję wywyższył.

Biblia przychodzi z pomocą

Ciekawą metodą na ożywienie naszych różańcowych zmagań w dni bolesne[3] jest otwarcie Czwartej Pieśni o Słudze Jahwe z Księgi Proroka Izajasza. Można to zrobić w ten sposób, że wyszukujemy ten fragment i odmawiamy np. tajemnice Drogi Krzyżowej lub Ukoronowania cierniem mając tekst przed oczami. Z niego możemy dopowiedzenia po prostu cytować lub parafrazować. Np. Jezus… nazwany mężem boleści; który poniósł grzechy wielu; policzony pomiędzy przestępców. Czwarta Pieśń obfituje w sformułowania, które gramatycznie łatwo dają się zastosować jako dopowiedzenia, a jako sama medytacja są wybitnie adekwatne. Metoda sprawdza się także w grupie. Generalnie Biblia jest dobrym źródłem dopowiedzeń do każdej tajemnicy.

 

Na motywach książki Modlitwa tętniąca życiem ks. Franciszka Blachnickiego.


[1] Oto dlaczego tak ją kochamy!

[2] Gdyby policzyć słowa modlitwy Zdrowaś Maryjo w jej pierwszej i drugiej części, pomijając imię Jezus, odkrylibyśmy, że jest ich tyle samo. Imię Jezus jest centrum tej modlitwy, tak samo jak Ten, który je nosił, jest centrum życia Maryi, źrenicą jej oka.

[3] Ciekawe jest, że tak, jak uczestnicy oaz wakacyjnych przeżywają dni radosne, bolesne i chwalebne, tak i cały Kościół przeżywa je, choć w innym, mieszanym układzie, dodając jeszcze nieliczne dni światła.