Lipinki. Wirus. Kangur.

Czego można się nauczyć na KODA
Czego można się nauczyć na KODA

Przyjechać do Lipinek z zatkanym nosem? Błogosławieństwo! Myjąc zęby możesz trwać w iluzji, że woda wcale nie trąci jajkiem. Swoją drogą ośrodek rekolekcyjny w którym pachnie siarką? Podejrzane…

Dżuma

Niektórzy za bardzo wzięli sobie do serca pragnienie spokojnej toalety. Nawet nie do końca wiemy od czego się zaczęło. Któregoś dnia po prostu ćwierć uczestników Kursu Oazowego dla Animatorów leżała w swoich łóżkach nie mogąc wstać. Wirus zwany Patryczkiem zaatakował nas podstępnie. Chciałoby się powiedzieć: nie zazdrościmy. Ale kto z was, szacowni animatorzy, przećwiczył na KODA „epidemię”? Sama wspominając swój KODA czuję się jak ignorant. Czego ja się nauczyłam? Zapalania świecy? Pisania listu jedności? Że ampułki po lewej? Amatorzy… Prawdopodobnie rocznik 99 to ludzie przygotowani absolutnie na wszystko, co może ich czekać na oazie. Agape w piątek? Żaden kłopot. Połowa turnusu zdolna jedynie siedzieć i jeść kleik? No problem. Brak sali? Spokojnie!

Pragnący apteczki
Pragnący apteczki

Miłość w czasach zarazy

Jedna z uczestniczek, zmożona snem i chorobą, przespała śniadanie. Kiedy obudziła się po posiłku, zobaczyła obok swojego łóżka talerzyki, a na nich łącznie siedem kanapek, oraz dwie szklanki z herbatą. Skąd ten urodzaj? Oto jej koleżanki z grupy, niezależnie od siebie, postanowiły ją wspomóc i dokarmić. Inny przykład: przemiły przyszły animator robił obchód po pokojach, by sprawdzić kto z chorych pragnie herbaty do łóżka. Nim ją zaparzył i doniósł potrzebującym, ktoś inny zdążył ich już napoić. Wspaniała wspólnota. Wymarzona. Jak ten chleb co złączył złote ziarna, tak niech miłość złączy nas ofiarna. Wszyscy dbali o siebie nawzajem, a chorzy ubolewali, że nie mogą wstać i pomóc w codziennych obowiązkach animatorów. Może Agape była już niepotrzebna, bo objawiała się na każdym kroku codziennie? Pewnym jej elementem było tulenie, którego zbawienne skutki dla psychiki są potwierdzone naukowo. Niestety to samo przytulanie w warunkach chorobowych staje się śmiertelnym zagrożeniem. Pewna wspólnota stołu, czasem rozszerzona o jedzenie tym samym widelcem, też może być niebezpieczna. Któregoś dnia mieliśmy wieczorną porcję lewoskrętnej[1]. Każdy dostawał ją na czystej łyżeczce. Tuż obok stała zabłąkana butelka wody, z której lewoskrętną popijała co druga osoba…

Jak podgrzać wodę
Jak podgrzać wodę

Bezsenność w Lipinkach

Miałam już napisać, że przed snem odbywaliśmy syntezę dnia. Ten legendarny, osławiony punkt programu KODA. Przed snem… Jakim snem? Nikt tu nie spał. Jeśli już, to dawkował sobie tę rozkosz i rarytas bardzo ostrożnie. Proporzec sam się przecież nie namaluje. Konspekt sam się nie napisze. Wiadomo. Kolega sam nie obudzi się na jutrznie o 4 rano. Jak widać nawet w tak trudnych warunkach chłopcy nie tracili wrodzonej jakiejś skłonności do żartów. Kiedy człowiek już położył swą głowę na poduszce i chciał zamknąć oczy natychmiast przypominał sobie czego jeszcze nie zrobił. I ta myśl nie pozwalała powiekom zbliżyć się do siebie. Niczym młyn między stawami w Panu Tadeuszu. A obowiązków przybywało z każdym dniem i wprost proporcjonalnie do liczby chorych.

Radość Agape!
Radość Agape!

Pokora rodzi olbrzymów

Przechodząc już powoli do nauk i morału czyli do poważnej części tego wywodu, muszę powiedzieć, że Kurs Oazowy dla Animatora to nie tylko kurs. To też rekolekcje. Choć z pewnością trudno przeżyć Eucharystię w pełni, myśląc o tym, czy komentarz zostanie przeczytany w odpowiednim momencie i czy to, co gram to jeszcze pieśń czy już piosenka. Troszczymy się i niepokoimy o wiele. Najgorzej jest pewnie, gdy grając Jak Dawid na uwielbienie, orientujemy się, że coś jest nie tak. Albo gdyby wiara twa. W Lipnkach nie mieliśmy takich złych przygód. Nad wszystkim bacznie czuwało wrażliwe ucho an. Sylwii Rauch. A propos złych przygód na KODA codziennie odmawialiśmy wszyscy jedną cząstkę różańca. I jak pewnie zauważyliście, nie uchroniło nas to od „zarazy”. Maryja jednak była z nami sposób wyjątkowy, co odczuło wielu z nas. Pokorna Służebnica uczyła nas służby. Z jednej strony chorym – bo czasami nic więcej nie da się zrobić, jak tylko komuś towarzyszyć. A z drugiej – bycia bezradnym. I przyjmowania pomocy. Osobiście pomoc wolę dawać niż przyjmować. Niektórzy z nas nie mogli nawet wywiązać się z tego co do nich formalnie należało, ktoś inny musiał ich wyręczyć i to trzeba było pokornie przyjąć. Tak też bywa na oazie. I w życiu. Potwierdzone info.

Wykończeni
Wykończeni

A czemu kangur?

Graliśmy któregoś dnia w szpital psychiatryczny. Kiedy ktoś nie wiedział co odpowiedzieć, mówił kangur. I tak już zostało.

Grób bałwana
Grób bałwana

Gio


[1] Tajemniczy specyfik (odmiana witaminy C) uznawany przez moderatora diecezjalnego za absolutną podstawę w leczeniu wszelkich chorób i dolegliwości.  😀

koda2017-7