Animator jest jak… mrówka, rosół i akumulator – czyli o Szkole Animatora słów kilka

Dom Rekolekcyjny „Kana” w Czarnej Sędziszowskiej po raz kolejny stał się miejscem formacji dla pełnych zapału i radości kandydatów na animatorów. W dniach 24 – 26 września swoje pierwsze rekolekcje Szkoły Animatora odbyło 48 uczestników wraz z 5 animatorami i księdzem moderatorem.

Jak spędzili ten czas? Na początku wzięli udział w warsztatach prowadzonych przez ks. Nikodema – psychologa, który przybliżył im tajniki osobowości człowieka oraz opowiedział o budowaniu relacji. Kolejnego dnia, kiedy już opadły emocje związane z testem, sprawdzającym znajomość zadanych lektur, młodzi animatorzy mogli w pełni skupić się na konferencjach – o Jezusie Chrystusie,  na którego skierowana była cała uwaga tego zjazdu oraz o animatorstwie, rozumianym jako służba. Zastanawiali się, jaki powinien być dobry animator, a także na czym opierać swoją posługę. Wielokrotnie słyszeli, że formacja tak naprawdę nigdy się nie kończy, a dobry animator to taki, który przede wszystkim dba o swoją relację z Bogiem. Dzień zwieńczyły bardzo interesujące warsztaty prowadzenia wieczorów pogodnych, które pozwoliły z innej perspektywy spojrzeć na tak znany, wydawałoby się, punkt programu. Młodzi animatorzy starali się obudzić swoją kreatywność i wymyślali innowacyjne motywy zabaw (kto z nas choć na chwilę nie chciałby zostać piratem, supermanem albo… grzybem? ;)).

Oczywiście, oprócz intensywnego czerpania wiedzy i poznawania tajników animatorstwa, nie zabrakło czasu na integrację – wesoło (mimo wszystko) było nawet w kolejce oczekującej na poprawę kartkówek, a po obiedzie radosne śpiewy znad zlewu pełnego brudnych talerzy słychać było kilka pięter wyżej. Nie zabrakło także wspólnotowego sprzątania – bo nieodłącznym atrybutem animatora (człowieka czynu) oprócz Pisma Świętego jest także miotła 😉 W uroczysty niedzielny poranek mogliśmy powoli myśleć o powrocie do rzeczywistości nad talerzem pysznego ciasta.

Animatorstwo to nie tylko teoria – to życie. I, co często było powtarzane, to życie powinno być skupione wokół Boga. Dlatego, choć było tak wiele ważnych punktów programu, – te najważniejsze zbierały wszystkich w kaplicy, na wspólnotowej lub indywidualnej modlitwie. Był to czas oderwania od codzienności, czas, który mógł zostać poświęcony na pogłębianie swojej relacji z Bogiem, szukanie umocnienia i odkrywanie swojego powołania – także tego do animatorstwa. Każdego dnia nasza wspólnota łączyła się z całym Kościołem, odmawiając Liturgię Godzin; z pięknym śpiewem i uroczystą asystą celebrowaliśmy Eucharystię oraz spotykaliśmy się z Bogiem w Namiocie Spotkania. Gościliśmy wśród nas także Diakonię Modlitwy, która podzieliła się świadectwem właśnie o tym, jak piękna (i jednocząca – choć indywidualna) może być modlitwa Namiotem Spotkania i naprawdę warto o nią walczyć.

A z jakim doświadczeniem uczestnicy wyjeżdżali z „Kany”? Oto, czym chcieli się z Wami podzielić:

Alleluja 🙂 To ja chciałam się podzielić z wami moimi wrażeniami po pierwszym SA. Są one bardzo pozytywne, chociaż podczas tych trzech dni emocje były różne. Już pierwszego dnia musiałam się zmierzyć z moim lękiem, czyli czytaniem czytania, bo mieliśmy na drugi dzień dyżur modlitewny. Dużo się działo i to też spowodowało, że postanowiłam iść wieczorem, po wszystkich punktach programu, do kaplicy. I to był bardzo dobry pomysł, ponieważ, gdy już uklękłam w ławce, to łzy już mi same poleciały z oczu. Miałam też wrażenie, że tam nie pasuję, że nie jestem na to jeszcze gotowa. Ale po tej modlitwie wszystko się zmieniło. Gdy się tak modliłam, postanowiłam zamknąć oczy i wtedy poczułam ciepło, zapomniałam, że jestem w kaplicy, jakby nie czułam, że klęczę i to było tak wspaniałe uczucie, że mogłam tak zostać bez końca. To było niezwykłe uczucie ,bo Bóg był tak blisko mnie, czułam, że byłam w jego ramionach i tam nie było żadnych zmartwień. Po chwili otworzyłam oczy i wróciłam do rzeczywistości. Na drugi dzień czułam ogromny spokój, szczęście i radość. Uświadomiłam sobie, że jednak nie jestem tam bez powodu, tylko Pan Bóg tego chciał i ma na to jakiś plan. Kończąc już, mogę powiedzieć, że przyswoiłam dużą ilość wiedzy i na pewno będę chciała wcielić ją w swoje życie, tak jak pozmieniać. I życzę każdemu, żeby poczuł tą bliskość Boga i wiedział, że nigdy nie jest sam. I za to chwała Panu.

Klaudia Kuźniar

 

Te trzy dni rekolekcji były dla mnie przede wszystkim odskocznią od świata i szarej rzeczywistości. Uświadomiłam sobie na nowo, kim jest dla mnie Jezus Chrystus oraz że warto iść z Nim przez życie. Było intensywnie, ale radośnie i wiem, że cały czas będzie się działo. Ale z Jezusem u boku, który dla mnie jest Ostoją, Osobą, przy której mogę odpocząć, moim Panem i Zbawicielem… z Nim można góry przenosić, mimo niewyspania 😉

M.

 

Pamiętajmy w modlitwie o naszych najmłodszych już-prawie-animatorach, prośmy dla nich o dar wytrwałości, aby nigdy nie stracili swojego zapału i radości, żeby nadal formowali się i pragnęli służyć  – swoim wspólnotom parafialnym i całej diecezji; o to, aby nigdy nie zgubili swojego uśmiechu, który tak dzielnie gościł na ich twarzach, pomimo niewyspania i wielu różnych emocji; a także – przede wszystkim – żeby zawsze chcieli być blisko Boga.

 

Więcej zdjęć w naszej galerii.