XXIX niedziela zwykła (Łk 18,1-8)

Pole bitwy

Dużo w ostatnim czasie w Kościele jest różnych listów. Mimo, że odwołują się one do Bożego Słowa, warto jednak poszukać dla siebie jakiś komentarz do niedzielnych czytań, aby to Słowo, które kieruje do nas Pan lepiej zrozumieć. Wiele jest takich stron w internecie, tylko trzeba korzystać.

Dzisiejsza Ewangelia to scena przypowieści. „Jezus odpowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać” (Łk 18,1). Jezus trafnie opowiada przypowieść, bo odpowiadają one naszemu życia. Dzisiejsza Ewangelia przypomina o modlitwie. Niestety, nie ma do niej warunków szklarnianych. Wiele osób musi dzień w dzień walczyć o swoją modlitwę, wstając wcześniej z łózka, kładąc się później spać, wychodząc na chwilę do jakiegoś miejsca ustronnego na chwilę modlitwy, czy modląc się na różańcu w czasie jazdy autobusem albo puszczając dzieciom piosenki religijne. Można powiedzieć, że jest to wręcz przeciwnie, pole ogromnej bitwy i walki chrześcijan! Jezus przypomina, że nie tylko trzeba walczyć o to, aby modlitwa była obecna w naszym życiu, ale jednocześnie, aby nie zniechęcać się modlitwą, gdy nie widzimy jej owoców na już.

Dlaczego Jezus opowiada przypowieść o sędzim, wdowie i o przeciwniku? Bo to jest obraz codzienności. Na co dzień widzimy wdowy, na co dzień widzimy sędziów, na co dzień walczymy z jakimiś przeciwnikami. Błędem naszego życia duchowego jest to, że wyłączamy naszą codzienność z modlitwy. Modlitwa nie jest innym światem niż nasze życie codziennie. Wchodząc w modlitwę nie wchodzimy do jakiegoś wirtualnego świata niczym Matrix, żeby później wrócić jakby nigdy nic i próbować żyć na co dzień. Modlitwa musi przenikać naszą codzienność: nasze zmęczenie, pęd życia, troski, złe przyzwyczajenia, zatracenie się w świecie wirtualnym – telewizji, intenrecie i mediach społecznościowych, nadmiar obowiązków i myślenie, że jest się niezastąpionym, trudność w rozumieniu i przeżywaniu uczuć, emocji, myśli itp.: zwłaszcza nieprzebaczenie, brak chęci i motywacji do modlitwy. I to wpływa na naszą modlitwę. Wiele osób mówi o rozproszeniach na modlitwie. One czasami są po to, jak mówił mój były kierownik duchowy – o. Wiesław: „aby te rozproszenia, te intencje włączać w modlitwę”. Modlitwa to część życia, w której odzwierciedla się codzienność.

Dzisiaj w Ewangelii: „W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do [sędziego] z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem”. Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „(…) wezmę ją w obronę (…)” (Łk 18,). Dlaczego ten sędzia to zrobił? Już przestał szukać wymówek. Wiele mamy wymówek co do braku modlitwy, ale mówiąc szczerze, nie wszystko to co robimy jest mega ważne. Czasami przy modlitwie już układa się nam stos usprawiedliwień, dlaczego nie teraz, dlaczego tak krótko. Bóg mówi o czymś innym – stań w prawdzie, zobacz swoje wymówki, poznaj je. Tu są dwie pułapki w życiu duchowym: unikanie modlitwy, bo nie chcemy prawdy oraz rezygnacja, bo modlitwę traktujemy jako dodatek do masy zajęć. Tymczasem jeżeli poświęcimy czas dla Boga, jak dla prawdziwego przyjaciela, z którym się chętnie spotykamy, a modlitwę potraktujemy jako naszą ważny element codzienności, mimo porażek i zniechęceń, to staniemy się ludźmi modlitwy. A wtedy pozytywnie odpowiemy na pytanie Jezusa: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8). Panie, przymnóż mi wiary! Wlej we mnie Ducha modlitwy! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Dużo mocy i siły, aby każdego dnia żyć Bogiem i z Bogiem! +

ks. Damian Ziemba