XIX niedziela zwykła (Mt 14,22-33)

Świt nowego życia

W tym tygodniu czeka nas Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Uroczystość, która pokazuje nam, że naszym domem jest niebo i nie powinniśmy rezygnować z drogi tam wiodącej. A ogromną pomocą na tej drodze do nieba jest dla nas, wierzących, Maryja. Prośmy Ją, aby pomagała nam w drodze.

Dzisiejsza Liturgia Słowa objawia nam Kim jest Jezus. Jesteśmy po cudownym rozmnożeniu chleba, o którym słyszeliśmy tydzień temu. A teraz jesteśmy w podróży razem z Apostołami na drugi brzeg. Jezus pozostaje sam na modlitwie, a Apostołowie sami podczas przeprawy przez jezioro. „Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny” (Mt 14,). Z uczniami nie ma Jezusa i są daleko od brzegu, miejsca bezpiecznego. Woda dla Żydów to symbol siedlisk zła, złego ducha. Cała sytuacja pokazuje walkę, ogromną walkę człowieka ze złem. Oprócz wody i fal jest jeszcze przeciwny wiatr. Apostołom wszystko przeszkadza, aby przejść na drugi brzeg. Mimo tego, że część z nich często bywała na morzu, byli bowiem rybakami, to pewnie panował w nich strach. Jakie przerażanie i lęk musiały ich ogarnąć. Ile razy nasze życie wygląda podobnie? Walczymy z wieloma rzeczami, swoimi pokusami, przyzwyczajeniami, wadami, różnymi relacjami. Ile razy upadamy w te same grzechy, w nałogi. Jak bardzo czujemy wtedy, że cały świat sprzysiągł się przeciwko nam, a piekło tak zwarło szeregi, że chyba wszystkie zastępy piekła są skierowane tylko na nas.

I właśnie wtedy, gdy zaczyna nam brakować sil do walki, gdy brakuje nam nadziei na to, że może się coś stać w naszym życiu, przychodzi Jezus. Jezus, jak mówił ks. Pawlukiewicz w jednym ze swoich kazań: przychodzi 15 min za późno i zawsze przychodzi na czas. „Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli” (Mt 14,). Dlaczego przyszedł Jezus dopiero o tej godzinie? Dlaczego nie przyszedł od razu? I dlaczego w taki sposób, krocząc po jeziorze? Jezus wie kiedy przyjść i z jakim orędziem. „Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!” (Mt 14,). Bo gdy człowiek nie ma już nic, gdy jest już wyczerpany, gdy nie wie co zrobić w tym momencie człowiek może zrobić jedną rzecz, taką jaką zrobił św. Piotr po tym, jak zaczął tonąć: „Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (Mt 14,). Takie momenty naszego życia są po to, aby poczuć, złapać rękę Jezusa.

Choć nasze życie przykuwa przede wszystkim ten brak wiary Piotra, albo jego odwaga by iść po wodzie, to jednak dziś nasz wzrok powinien być nakierowany na coś zupełnie innego, na Jezusa, który łapie Piotra za rękę. To Jezus ratuje Piotra, ale jest w stanie uratować każdego z nas. Nasze życie jest tak zaskakujące, że może zmienić się w każdej chwili, że za każdym rogiem i zakrętem może się okazać, że ta droga prowadzi nas w inną stronę. Nasze życie może zostać odmienione w jednym momencie przez Jezusa, a ta zmiana zaczyna się od złapania dłoni Jezusa. Dla Piotra zaświtał nowy dzień, dzień życia a nie śmierci, bo nie utonął. Dla uczniów zaświtał nowy dzień, dzień drugiego brzegu, a nie nocnej walki. Dla nas dziś też zaczyna świtać nowy dzień, dzień życia w Jezusie. Nie bój się, że zachłysnąłeś się wodą, nie bój się, że woda zburzyła Twoją stabilność, nie bój się, że wpadłeś w coś, że straciłeś nadzieję, a siły Ci się kończą i pomysły jak rozwiązać swoje problemy. Dziś możesz złapać rękę Jezusa, możesz pozwolić Jemu, żeby On złapał Ciebie za rękę. Chwyć ją! Panie Jezus, łap także mnie za rękę! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Doświadczania Boga w codzienności! +

ks. Damian Ziemba