II niedziela zwykła (J 1,35-42)

Dać się przerosnąć

Rozpoczęliśmy okres zwykły w Kościele. Niby to taki zwyczajny czas, pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Wielkim Postem i Wielkanocą. Jest to czas gdzie dominuje kolor zielony w liturgii, kolor nadziei. Bóg w tym czasie chce w nas tchnąć nadzieję i przechodzić z nami drogę życia, pogłębiając relacje przyjaźni z nami.

Ewangelia dzisiejsza odkrywa przed nami tajemnicę dotyczącą Jezusa. „Jan stał w tym samym miejscu z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży!” (J 1,35-36). Chrześcijaństwo to nie stanie w miejscu. Albo się w wierze rozwijamy – zbliżamy do Jezusa, albo się od Niego oddalamy. Greckie słowo heistekei oznacza także stawać, zajmować miejsce. Stanie to nie rozwój. Jak był lockdown to niektóre firmy upadły, fabryki i maszyny stały, nie było obrotu. Stanie w miejscu, jak w biznesie, pozbawia życia. Zupełnie inną postawę ma Jezus, On się przechadza, a w dalszym tłumaczeniu można powiedzieć żyjącego. W Księdze Rodzaju, w raju, Adam i Ewa przechadzali się z Bogiem. Chodzi tylko ten, kto żyje. Nie wiedziałem nigdy, żeby trup chodził, albo żeby zmarli przechadzali się po cmentarzu. Owszem, w jakiś bajkach czy filmach SF widać, jakieś chodzące trupy. Ale to ożywieńcy, nie żyjący.

Czy więc w Janie nie było życia? Było, i to ogromne. Jan sam miał swoich uczniów. Ale w tym momencie, Jezus potrzebował stojącego Jana. Co było powodem? „Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem” (J 1,37). Jezus potrzebował, żeby Jan przystanął w tym miejscu, po to, aby jego uczniowie poszli za Jezusem. Jan nie pozostał w tym miejscu na zawsze, przecież jego historia potoczyła się dalej. Znamy fakty biblijne, że Jan został uwięziony i następnie stracony za głoszenie prawd Bożych Herodowi. Jan był Jezusowi potrzebny, ale Jan jest potrzebny także człowiekowi. Był potrzebny uczniom, aby wskazać im Jezusa, Baranka Bożego.

Wielkością Mistrza jest to, żeby dać się przewyższyć. Nie tylko sukcesy i mądrość należy przekazać swoim uczniom, ale także swoje błędy i porażki, bo i one są nauczycielami. Mając swoich nauczycieli, swoich mentorów, których słuchamy czasami na Facebooku, na Youtubie, chodzimy na ich wykłady, prelekcje, wystąpienia, albo patrzymy na ich życie w codzienności, żyjąc z nimi, albo spotykając w klasie, na studiach, w pracy, w rodzinie. Każdy z nich, mimo że może nam imponować, coś wnosi w nasze życie, to ma pozwolić na to, aby się przerosnąć, byśmy doszli do spotkania z jedynym mistrzem. Mistrzem z Nazaretu. Jezusem. To nauka dla wielu ludzkich mistrzów, by dać się przerosnąć, ale jednocześnie nauka dla nas, aby znaleźć jedynego mistrza Jezusa. Panie Jezu, dodaj mi sił, aby wskazywał zawsze na Ciebie i Ciebie szukał w moim życiu! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech Pan błogosławi na ten (nie)zwykły czas!! +

ks. Damian Ziemba