XIII niedziela zwykła (Łk 9,51-62)

Ewangelia

Wczoraj w Kościele obchodziliśmy uroczystość św. Piotra i Pawła. Tradycyjnie uważani są za filary Kościoła. Zupełnie inni, ale jak ważni dla Kościoła. Jeden i drugi pokazują naszą odpowiedzialność za Kościół. Nie spoczywa ona tylko na papieżu i biskupach, ale na każdym z nas. Czujmy się odpowiedzialni za Kościół i budujmy: „jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”, zgodnie z tym co wyznajemy w Credo Kościoła.

Dzisiejsza Ewangelia zaczyna się w taki sposób: „Gdy dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy” (Łk 9,51n). Ale Jezus ma pecha. Można powiedzieć, że prześladuje Go jakieś fatum. Przypałętało się do Niego już,, jak rodził się w Betlejem – tam również nie było dla Niego miejsca, a teraz w wędrówce do Jerozolimy również Go nie przyjmują. Jak ciężko Jezusowi jest znaleźć miejsce u człowieka. To również dzieje się w świecie dzisiaj: są wakacje, jak łatwo człowiekowi zaplanować urlop w Polsce czy za granicą, ale z poszukaniem wtedy Mszy Świętej w niedzielę to już ciężko, już nie jest po drodze, bo straci się cenny czas urlopu. Jak dużo czasu poświęcamy na różnego rodzaju książki i seriale i filmy, pewnie wiele osób ogląda coś z CDA albo Netflixa, a jak mało osób czyta Pismo Święte i rusza przy tym wyobraźnią kręcąc biblijną opowieść. Ciężko Jezusowi znaleźć miejsce i dziś u nas, bo On dalej zmierza do Jerozolimy, aby zbawić mnie i Ciebie.

Samarytanie nie zrobili tego tylko z jednego powodu, bo Jezus szedł do Jerozolimy. Samarytanie nie żyli w zgodzie z Żydami, kłócąc się m.in. o kult. Tam nie było przyjaźni, ani w ogóle porozumienia. Nic więc dziwnego, że Apostołowie reagują: „Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?” (Łk 9,). Ci Apostołowie są nazywani w Piśmie Świętym: Synami Gromu. Są bardzo gorliwi, odważni, emocjonalni, ale jeszcze nie rozumieją ducha Jezusa. Jesteśmy w 9. rozdziale Ewangelii Łukasza, jeszcze wiele przed nimi i Jezusem. Z Apostołów wychodzi dalej stary człowiek, swoich przyzwyczajeń i historii. „Lecz On odwróciwszy się zabronił im” (Łk 9). Owszem, w życiu potrzebny jest „ogień z nieba” (Łk 9,), który nas oczyści, ale nie ogień, który wyrządzi nam krzywdę i zniszczy człowieka. Apostołowie chcieli, by Samarytanom stała się krzywda, by zostali zniszczeni, nie chcieli, aby przejrzeli na oczy. Mówią o zniszczeniu ich, a nie o nawróceniu. Jezus im zabrania. Dlaczego?

Jezus nie przyszedł po to, aby siłą człowieka nawracać, ale miłością, cierpliwością, wyrozumiałością. Nam ludziom łatwo jest się zamykać w swojej skorupie zła, wycofania, broniąc siebie i swoich granic, bo tak jesteśmy przyzwyczajeni. Łatwo pozostać po swojej stronie, bo się przyzwyczaili. Można zaobserwować też skuteczność działań człowieka przez łagodność i akceptację innych. Ile murów opadło, bo daliśmy komuś cierpliwość? Ile ludzi zmieniło decyzje, bo potraktowaliśmy ich, jak człowieka? Ilu ludzi otworzyło się, bo okazaliśmy komuś serce? Generalnie, jako ludzie czujemy zło, czujemy co jest nie tak, mamy sumienie, które nam podpowiada i pomaga osądzić rzeczywistość. Jezus okazuje serca i akceptuje człowieka. Dlatego „udali się do innego miasteczka” (Łk 9,). Jezusowa Ewangelia jest radykalna, w wielu miejscach wzywa do jasnych i konkretnych decyzji. Ale jest to przede wszystkim to Ewangelia miłości. Ciekawe do którego typu Ewangelii nam bliżej? Gromu i walki czy miłości i cierpliwości? Panie Jezu, pomóż mi żyć prawdziwie Ewangelią wg Twojego zamysłu i planu! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego! +

ks. Damian Ziemba