VIII niedziela zwykła (Łk 6,39-45)

Mądralińscy

Przed nami w najbliższą środę tzw. Środa Popielcowa. To wyjątkowy dzień, który rozpoczyna okres Wielkiego Postu, czasu nawracania się dzięki Bożej łasce. Popiół, który przyjmujemy jest wyrazem przyjęcia przez nas i uznania w nas grzeszności. Nie jest to jednak jakieś magiczne, sam popiół na nas nie podziała. Jest on wyrazem i symbolem, jednocześnie wezwaniem do pracy. Nawracajmy się!

W dzisiejszej Liturgii Słowa Bóg przypomina każdemu z nas, jak ważna jest odpowiedzialność za wypowiadane słowa. W pierwszym czytaniu Syrach, mądry prorok mówi: „sprawdzianem człowieka jest jego wypowiedź (…) nie chwal męża przed wypowiedzią, to bowiem jest próbą dla ludzi” (Syr 27,5.7). Psalmista też pokazuje po co stworzona jest nasza mowa: „dobrze jest dziękować Panu, śpiewać Twojemu imieniu Najwyższy, rano głosić Twoją łaskawość, a wierność nocami” (Ps 92). W Ewangelii Jezus podejmuje podobny temat.

Słyszymy dziś słowa: „Jak możesz mówić swemu bratu: Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w Twoim oku, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz?” (Łk 6,). Żyjemy w epoce w słów i obrazów. Z każdej strony słyszymy słowa. Co więcej, z wielu stron słyszymy pouczenia, jak powinniśmy postępować, co zrobić w takiej sytuacji, stajemy się najmądrzejsi. Mało spotykamy ludzi, którzy potrafią usiąść i wysłuchać, którzy nie będą się wymądrzać, ale w pokorze nas wysłuchają. W przedszkolu czasami spotykam dzieci, które przychodzą i pytają o coś, po czym słyszę od nich: nie nie, to nie tak. I tłumaczą jak powinno być. Lubię ich wtedy nazywać mądralińskimi. Skoro są mądrzejsi, skoro wiedzą lepiej, mimo że przychodzą zapytać. Niestety, nie tylko w dzieciach jest taka tendencja, w wielu z nas jest podobnie. Wielu z nas jest mądralińskimi, którzy wiedzą najlepiej. Łatwo nam przybrać rolę nauczyciela dobrego postępowania, rolę eksperta od tego, jak powinno być, będąc fachowcami od życia.

Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, żeby usunąć drzazgę z oka brata swego” (Łk 6,). Jezus burzy dzisiaj nasz święty spokój, nasze dotychczasowe podejście do życia. Nie miło jest usłyszeć słowo obłudniku, nikt go nie lubi i nikt nie zabiega o to, aby tak go nazywano. Wolimy wszyscy piękne określenia. Jezus ma nas dzisiaj wyrwać z cudownego obrazu nas samych. Obłuda, o której mówi Jezus, używając greckiego rzeczownika hipokrita. Jest ono bliskie czasownikowi hypokrinomai, które oznacza odpowiadać, ale także grać, odkrywać i związany był z grą aktorską. Od gry aktorskiej na scenie blisko już do udawania, obłudy i hipokryzji, pokazując inną twarz niż mamy.

Jak nas boli, denerwuje, rozwala, gdy widzimy osoby, które coś mówią, a żyją inaczej. Taka osoba żyje niczym chorągiewka na wietrze, która dostosowuje się do otoczenia i przedstawia się, jako lepsza niż jest. Czasami nawet głosi poglądy, których tak naprawdę nie podziela, po to, aby przypodobać się otoczeniu i czuć wyższość nad innymi. Jak często sami unikamy niewygodnych tematów: np. ekologii, wiary, polityki, życia społecznego po to, aby być lubianym. Dokładnie takie zachowanie piętnuje dzisiaj Jezus. Dlatego mówi: „Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel” (Łk 6,). Jezus jest jedynym nauczycielem i mistrzem. Wszyscy inni, każdy, ja też, jesteśmy tylko uczniami, którzy starają się postępować na drodze wiary. Co w tym zrobić? Zamiast skupiać się na innych, zamiast starać się dobrze wypaść, warto być tym, który da dobre świadectwo, który nie będzie grał, jak aktor, ale pokaże wartość relacji z Jezusem. Na tym trzeba się skupić. Panie, pomóż mi przede wszystkim w życiu interesować się relacją z Tobą, pogłębiać ją. Broń mnie przed pouczaniem innych i obłudą! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Doświadczania Boga w codzienności! +

ks. Damian Ziemba