VII niedziela zwykła (Mt 5,38-48)

Dojrzewanie

Przed nami Środa Popielcowa, gdzie symbolicznie przez posypanie głów popiołem rozpoczynamy naszą 40-dniową pielgrzymkę pokutną. Rozpoczynamy nawracanie serca ku Bogu. Warto zarezerwować sobie czas i wspólnie, jako Kościół rozpocząć proces nawrócenia.

Dzisiejsza Liturgia Słowa kontynuuje wymogi życia chrześcijańskiego z poprzedniego tygodnia. Dalej jesteśmy na Górze Błogosławieństw, pośród tłumów i uczniów. Jezus siedzi i przemawia do nas. Dziś odnosi się do relacji ludzkich, naszych więzi i miłości: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb!” (Mt 5,38), cytując znany Kodeks Hammurabiego. Zasadą główną była teza – jeśli ktoś wyrządził komuś krzywdę, to należało za nią odpowiednio zadośćuczynić. Te tezę powtarzał także Stary Testament m.in. Wj 21,23-25; Kpł 24,19-20 czy Pwt 19,21. A Jezus wzywa: „Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu” (Mt 5,39) oraz „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,44-45). Nie wojna, nie bitka, nie złość, nie zemsta, ale miłość się liczy. Świat od czasów Hammurabiego i Starego Testamentu niewiele się zmienił. Dalej widzimy, jak ludzie potrafią sobie uprzykrzać życie i dokonywać zemsty. Jak potrafią się wyklinać, wyzywać. Ale to nie jest styl naszego życia, życia chrześcijan.

Na końcu Jezus przypomina: „bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). W języku greckim teleios to doskonały, pełny, całkowity, kompletny. Chrześcijanin wie, że czegoś mu brakuje. Może to 5 klepka? Chrześcijanin wie, że mu czegoś brakuje, ale wie gdzie ma dojść, zna cel. Greckie słowo telos to cel, spełnienie, kres, dojrzałość. Chrześcijanin dojrzewa, jak wino czy whisky. Im dłużej leżakuje tym lepsze, ma inny smak, lepszą jakoś, a dla sprzedawców również lepszą wartość. Wiecie ile kosztuje np. butelka zwykłego whisky? A ile kosztuje kilkunastoletnia? Albo ile kosztuje wino 3 letnie, a ile 100 letnie? Różne ceny mamy, ich smak. Większość win są przygotowywane do spożycia w ciągu kilku miesięcy od produkcji i zakupu. Koneserzy wina czy whisky wiedzą o co chodzi. Chrześcijanin to człowiek który dojrzewa, jak wino. Nie chodzi tylko i wyłącznie o wiek. Można mieć 30 lat i być dojrzałym duchowo, a można mieć i 60 lat a dalej raczkować w wierze. Bóg chce nas przeprowadzić ku dojrzałości duchowej, relacyjnej, ku doskonałej miłości. Miłość potrafi wznieść się ponad złość, ponad zemstę. Miłość potrafi więcej niż to. Nie ma co ukrywać, każdemu z nas brakuje jeszcze tej doskonałości Bożej: zarówno w wierze, w relacji czy miłości. Mamy dojrzewać.

Jak dorastają dzieci? Dzieci dorastają przy ludziach dorosłych. Dzieci uczą się od swoich rodziców. Dziś szkaluje się autorytet Boga oraz autorytet ludzi Kościoła. Skoro mamy dorastać to warto stanąć przy dorosłych: starszym naszym bracie – Jezusie oraz naszym Ojcu – niebieskim. Jak? Wsłuchują się w Boże Słowo. Warto także stanąć przy kimś kto jest dorosły w wierze, jest autorytetem dla nas: kapłan czy ktoś z jakiejś wspólnoty. Warto kogoś takiego odnaleźć, kto nas poprowadzi dalej. Nie ma co się bać odkryć swoją niedojrzałość, ale popatrzeć na to, jako motywację do osiągania doskonałości w Bogu. Boże, daj nam łaskę, aby kroczyć Twoją drogą! Panie, napełniaj nas sobą! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj do Ciebie?

Błogosławionego czasu! +

ks. Damian Ziemba