Niedziela Chrztu Pańskiego (Mt 3,13-17)

Zmiana perspektywy

Dzisiaj w Kościele przeżywamy Uroczystość Chrztu Pańskiego. To ważny dzień, bo każdy z nas może wspomnieć swój moment chrztu, tzn. jego datę, szafarza, rodziców, rodziców chrzestnych. To chwila na dziękczynienie za to, że jestem chrześcijaninem, że mogę stawać się bardziej Chrystusowy. W Chrzcie otrzymaliśmy imię, każdy swoje, wyjątkowe. To nie tylko imię urzędowe, ale imię wiary, za która każdy z nas jest osobiście odpowiedzialny. Co z tą wiarą każdy z nas zrobił? Jak ją strzeże, rozwija?

Dzisiejsza liturgia Słowa każe nam zobaczyć, że „przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego” (Mt 3,13). Jezus sam przychodzi, nikt Go nie przyprowadza. Przychodzi z krainy pogańskiej, do miejsca zwycięstwa i przymierza. Galilea była bowiem miejscem ścierania się i mieszania kultury żydowskiej i pogańskiej, zmieszania religii. A Jordan przypomina o powtórnym przymierzu odnowionym przez Jozuego. Dla Żydów to ogromnie ważne miejsce, miejsce ponownego wybrania, którego przebycie otworzyło wejście do Ziemi Obiecanej. Naród wybrany miał tam odnaleźć przymierze, światło w Bogu, a odnalazł grzech i zło. Dlaczego Jezus przychodzi w takie miejsce? Bo ludzie odwrócili się od przymierza z Bogiem. Tłumy przychodziły do Jana w tym miejscu, bo świat zgrzeszył i odwrócił się od Boga. To miejsce było tak samo ważne dla Żydów jak dla Polaków Częstochowa, gdzie rozpoczęło się zwycięstwo podczas potopu szwedzkiego i zawsze było miejscem wolności. Tam Polacy czuli się i będą czuć wolni. A jednocześnie przypomina, że wybraniu Polaków przez Boga i Maryję.

Jezus przychodzi, aby przyjąć chrzest, przyjąć na siebie ciężar wszystkich grzechów ludzkości. Ale zobaczmy na reakcję Jana, który towarzyszy temu zdarzeniu: „Jan powstrzymywał Go, mówiąc: «To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?»” (Mt 3,14). Greckiego słowo diekolyen oznacza jednocześnie powstrzymywać, upierać się, utrudniać. Bóg chciał, aby w tym wydarzeniu brał udział człowiek. Jan jest uparty, tkwi przy swoim, miał swój plan. Ale ustępuje w jednym momencie: „Jezus mu odpowiedział: «Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe». Wtedy Mu ustąpił” (Mt 3,15). Jan ustępuje, bo poznaje, że wola Boga jest inna. Są takie sytuacje w życiu człowieka, żeby uratować kogoś godzimy się na wielkie cierpienie. Ile razy np. mamy pilnując swoich dzieci wchodzą razem z nimi do maszyny rezonansu magnetycznego i razem są, bo się boi, albo jak ojciec schodzi ze swoim synem do miejsca, gdzie syna ktoś pobił albo przestraszył a on tam komórkę zostawił czy inne rzeczy i wracają razem. Czasami ludzie zniżają się do poziomu „piekła”, ale to nie narusza ich godności. Jezus robi to samo. Jordan był pełen grzechów ludzkich, a On dalej jest czysty, mimo smrodu naszego życia. Zaczyna prace od podstaw.

Tu jest początek dzieła zbawienia, On przejdzie przez drogę, która będzie dla nas mostem nad skarpą śmierci. Dlatego słyszmy głos: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” (Mt 3,17). Bóg chce nam zmienić perspektywę, pobudzić do działania i refleksji. Bóg chce zmienić perspektywę naszego życia, bo nie chodzi o nasze ciała, uszy, palce, o zdrowie, ale chodzi o zbawienie. Bóg nie chce, abyśmy skupili się najpierw na tym, co tutaj, ale abyśmy żyjąc na ziemi, potrafili iść w inną stronę, inną drogą. Nie jest na to za późno. Każdy ma szansę. Jan Chrzciciel nie przekreślił nikogo, Jezus przyszedł do wszystkich. Każdy ma szansę. Uwierzmy w to i działajmy. Bóg wybrał także i nas. Wiara bowiem daje nam wiele możliwości, ale nigdy łatwość działania. Bądź uwielbiony Panie Jezus w tajemnicy chrztu świętego! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Dużo mocy i siły, aby każdego dnia żyć Bogiem i z Bogiem!

ks. Damian Ziemba