II niedziela zwykła (J 2,1-12)

Natrudzić się

W dniach od 18 do 25 stycznia 2019 r. w Kościele będziemy przeżywali Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan pod hasłem: „Dąż do sprawiedliwości” (Pwt 16,20) inspirowane Księgą Powtórzonego Prawa. Jezusowi zależało na jedności uczniów, dalej zależy. Ten czas jest nam dany po to, aby nie ustawać w pracach i dążeniach mających nas połączyć. Wszystkie działania wesprzyjmy naszą modlitwą.

Dzisiejsza Liturgia Słowa przypomina, że Bóg działa dla dobra człowieka. Izajasz przypomina: „Nie będą więcej mówić o tobie “Porzucona”, o krainie twej już nie powiedzą “Spustoszona”. Raczej cię nazwą “Moje upodobanie”, a krainę twoją “Poślubiona” (Iz 62,4). Można się czuć w taki sposób – porzuconym przez Niego, spustoszonym przez złego ducha, ale Bóg przypomina, jak ważni dla Niego jesteśmy. Dlatego drugie czytanie przypomina: „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch (…) Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra” (1 Kor 12,4-7). Bóg daje nam różne dary, ale tylko dla naszego dobra.

Ewangelia objawia to bardzo dokładnie. Znajdujemy się w niezwykłym miejscu. „Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów” (J 2,1-2). Kana, to dosłownie rurka trzcinowa. To miejscowość w Galilei pogan, jak pisał Izajasz (zob. Iz 8,23). U św. Jana to miejsce szczególne, otwierające szlak dzieł Boga. Tutaj pierwszy raz zobaczono chwałę Jezusa i uczniowie uwierzyli w Niego. Galilea staje się symbolem przyjęcia wiary i wyjścia z narzuconych ram. Wesele to z jednej strony symbol szczególnego wydarzenia, nie zdarza się ono bowiem codziennie w osobistym życiu, ale z drugiej strony normalnej rzeczywistości życia, zdarza się, że przecież chodzimy na wesela. To pokazuje, że Jezusa warto zapraszać w swoje życie., mimo że nie jest to cudowne pole pełne złota i ropy, ale pole rurek. Po co?

Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą!» I napełnili je aż po brzegi” (J 2,6-7). Wyobrażam sobie minę tych sług. Przenieść wodę, która w tamtej kulturze jest bardzo cenna, przelanie jej do stągwi, które służą co ściek i smrodów i to wcale nie tak mało tej wody, bo 500 litrów. Musieli się zdziwić! Zwłaszcza, że w tamtej kulturze nie mieli studni przy domu, musieli do niej wyjść i nosić. Jeżeli każdy z nich brał po 20 litrów za każdym razem to skoro było ich np. 5 to musieli iść 5x każdy. Musieli się sporo natrudzić. Prośby Jezusa czy zadania Jezusa, będą nas czasami dziwić. Różne rzeczy będą nas w życiu dziwić. Gdy czasami coś jemy, to mówimy – dosoliłbym to, albo brakuje tu takiej bądź innej przyprawy. I zaspokajamy to dodając to co trzeba. Ale najpierw kosztujemy taką potrawę. Podobnie w naszym życiu. Wiele osób z nas czuje w sobie różne braki, bo czuje, że to co robi nie daje im prawdziwego smaku życia. Różnych przypraw możemy skosztować, czasami jednak psujemy smak swojego życia przez dodanie złej przyprawy – grzechu. Czujemy, że brakuje nam jakiejś 5 klepki, obojętnie od tego jak ją nazwiemy: miłość, hobby, zaufanie, relacje, bliskość Boga albo człowieka. Czujemy, że coś brakuje, bo to co daje świat to nie zaspokaja człowieka. Wiele osób szuka rozwiązania w alkoholu zapijając problem, niektórzy w narkotykach, ale bufanie nie pomaga, niektórzy w pornografii i erotyce, ale czują pustkę, inni w zakupach, świecie wirtualnym itd. I człowiek budzi się na nowo, mija kilka dni i dalej czuje to samo. Co więc jest nie tak?

Jezus poprosił, by napełnić te stągwie, ale słudzy musieli je wyczyścić do zera, całkowicie. To znak, że trzeba poznać siebie, do końca. Żeby zostać napełnionym, trzeba zejść z czyszczeniem, z poznaniem siebie do samego końca, swoich braków, wad, grzechów, mechanizmów itd. Logiczne. Tylko ta osoba, która się natrudzi w swoim życiu, naprawdę się napoci będzie w stanie widzieć i doświadczać cuda w swoim życiu. Nie ma innej drogi. Nie będzie nigdy tak, że Jezus jakoś magicznie pstryknie palcami, powie jakieś formuły i nagle same się zapłacą rachunki, telefon się naprawi i bułki ze sklepu przyniosą. Tak nie będzie. Przy cudach, które daje Jezus trzeba się napracować. Ale ta praca musi być również naznaczona zaufaniem.

Dzięki temu: „starosta weselny skosztował wody, która stała się winem” (J 2,9). Nieraz będzie się prośba i zadanie Jezusa wydawać nielogiczne, nieraz będzie rodził się bunt i zdziwienie. Słudzy musieli czerpać wodę, ale jak szli to stała się ona winem. Jak musieli ufać Jezusowi! Dzisiejsza Ewangelia przypomina, że pierwszy znak Jezusa to przemiana. Jezus przychodzi aby przemienić mnie, grzesznika, brudne i śmierdzące stągwie mojego serca w wino. Różnica między takimi, jakimi jesteśmy dziś, a jakimi mamy być jest ogromna, tak wielka jak różni się woda od wina. Nie ma co się dziwić, że Bóg chce zmieniać mnie, dlatego trzeba trudu i zaufania. Boże dziękuje za Twoją łaskę, za przemianę, którą we mnie dokonujesz i ciągle chcesz dokonywać! A co Bóg przez swoje Słowo, szepce do Ciebie? Co mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego! +

ks. Damian Ziemba