Świadectwo OR II Stopnia Czarna Góra

Szczęść Boże! Na tegoroczne rekolekcje zdecydowaliśmy się wybrać w góry. Pomyśleliśmy w żartach, że będziemy bliżej Pana Boga! Jak się okazało to było trafne stwierdzenie.

OR II°  w Czarnej Górze zorganizowana przez diecezję radomską. Nasze dzieci mówiły "inna Wisełka", pamiętały z zeszłego roku nasze rekolekcje I° w Wisełce nad morzem :).  Jechaliśmy bez obaw, jak to było za pierwszym razem. W pięknym otoczeniu naszych gór w malowniczym krajobrazie, z przemiłymi ludżmi i cudownym księdzem naprawdę poczuliśmy bliskość naszego Pana. Księdzem który przemawiał, uczył i bawił był rektor WSD w Radomiu ks. Piotr Turzyński, wspomagał go misjonarz z dalekiej Afryki o. Zenon Sala, a na barana nasze dzieciaki dźwigał barczysty kleryk Adam Ślusarczyk. Parą prowadzącą byli Marysia ( Marysia co ma Rysia) i Rysio Bojarscy. Wszystkich nas było 19 rodzin z dzieciaczkami ( mało palców u rąk i nóg do zliczenia wszystkich), plus cztery osoby samotne (nasze kochane babcie) i kadra opiekuńcza, w tym nasza córka Gabrysia.

 

II° oazy to Księga Wyjścia. Przeżywaliśmy tajemnicę wyjścia narodu wybranego z niewoli egipskiej, który kroczył pod przewodnictwem Mojżesza za słupem ognia i słupem obłoku przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Samo określenie "wyjście" towarzyszyło nam przez całe rekolekcje. Wychodziliśmy za naszym księdzem przewodnikiem, prawie co drugi dzień, w nieznane.

Najbardziej zapadło nam w pamięci, i każdy w swój sposób, przeżył, wyjście na Rusinową Polanę i tam sprawowaną Eucharystię.

 

Na mnie ogromne wrażenie sprawił wyjazd do Krościenka i przebywanie w tym miejscu, zobaczenie na własne oczy gdzie powstała nasza wspólnota, gdzie żył ks. Franciszek.

 

Kolejnym wydarzeniem był wjazd na Kasprowy Wierch a dla naszych mężów śmiałków ( nasza Gabrysia i Bartek  też) zdobycie  Świnicy. Tego dnia  odwiedziliśmy Księżówkę, gdzie była sprawowana Msza święta, tam też spotkaliśmy  kardynała Franciszka Macharskiego. Odbyliśmy również Drogę Krzyżową na pobliski najwyższy szczyt miejscowości, na którym znajduje się ogromny krzyż i tam, także na łonie natury, na tle Tatr mogliśmy odczuć bliskość naszego Stwórcy  w czasie Eucharystii.

 

Był też wieczór podczas którego spożywaliśmy pieczonego baranka  z przaśnym pieczywem, piliśmy gorzkie zioła a wszystko w ciszy. Później ze świecami podążaliśmy w mroku przez potok symbolizujący Morze Czerwone, przez które izraelici uciekali przed egipcjanami.

 

Mieliśmy też okazję poznać bliżej życie świętej Gianny Berenta Molla. Opowiedziała nam o niej  pani dr Krystyna Zając, która sprowadziła do Polski relikwie tej świętej. Niesamowitym przeżyciem było dotknąć rzeczy osobistych, założyć rękawiczki czy apaszkę  św.Gianny.  

 

Każdy dzień wypełniony był zajęciami do późnych wieczorów. Rano celebracja Słowa Bożego, spotkanie w kręgach, szkoła śpiewu i codzienna Eucharystia, a wieczorem konferencje, filmy, świadectwa oraz pogodne wieczory, które kończyliśmy Apelem Jasnogórskim.

 

Na dzień wspólnoty pojechaliśmy do Poronina. Zjechało tam osiem oaz młodzieżowych i cztery rodzin. Chciałabym tu powiedzieć jak mocno utkwiło mi i bardzo przeżyłam moment, kiedy składano deklaracje krucjaty wyzwolenia człowika. Po raz pierwszy w życiu bolały mnie ręce trzymane w górze w czasie kiedy członkowie błogosławią kandydatów!!! To było cudowneprzeżycie, kiedy dorośli, małżonkowie i ogrom młodzieży, czasami z łezką w oku, tak szli w tunelu z naszych rąk. Chociaż jesteśmy na początku tej drogi, bo dopiero minął rok, jak my sami przystąpiliśmy do KWC, już teraz widzimy owoce tego i wiemy, że to dobry krok w naszym życiu.

 

Chociaż były też trudne chwile, bo tam gdzie dzieje się dobrze szatan zawsze chce namotać, wiemy, że czas rekolekcji to czas błogosławiony  i możemy powiedzieć że odczuliśmy bliskość i opiekę naszego Pana, doświadczyliśmy tego osobiście  i wiemy  jak wielką ma moc. Nie sposób opisać wszystkiego co się wydarzyło i co przeżyliśmy. Dla tych którzy  się obawiają wyjazdu na oazy możemy śmiało stwierdzić, że to jest najlepsze dla naszych rodzin dla naszego małżeństwa.

 

Chociaż minęło trochę czasu często wracamy myślami do tych rekolekcji  i do ludzi których poznaliśmy. Mamy nadzieję że i w przyszłym roku uda nam się gdzieś pojechać, gdzie nam będzie dane,  gdzie Bóg da !!! 

 

Chwała Panu!!

 

Dana i Arek Łuszczki z dziećmi