Konferencja i homilia ks. Nikodema Rybczyka wygłoszone w Tarnowcu podczas Dnia Wspólnoty

O pokoro! O wzniosłości! Namiocie Kedaru i sanktuarium Boga; mieszkanie ziemskie, królewski pałacu; domu z gliny i królewska komnato; śmiertelne ciało i świątynio światła; przedmiocie pogardy dla pysznych
i oblubienico Chrystusa! Czarna jesteś, ale piękna, córo jerozolimska; a chociaż zmęczenie i boleść długiego wygnania czynią cię wybladłą, to jednak zdobi cię wdzięk niebieski.
Tak o Kościele, przed dziesięciu wiekami, mówił św. Bernard
z Clairvaux.

To właśnie na Eucharystii, jak nigdzie indziej, Kościół staje u źródła,
z którego sam wytryska. To właśnie na Eucharystii, jak nigdzie indziej, Kościół objawia się samemu sobie, objawia się tym, czym prawdziwie jest – objawia się jako owo miejsce zjednoczenia człowieka z Bogiem i zjednoczenia z drugim człowiekiem. To właśnie na Eucharystii możemy doświadczyć, że Kościół jest Boski i ludzki jednocześnie. To właśnie na Eucharystii możemy doświadczyć, że choć nosi on w swoim łonie grzeszników, którymi my jesteśmy, to jednak jest święty, bo sam Pan jest wśród nas. To właśnie na Eucharystii możemy doświadczyć, że Kościół, choć obecny w świecie i na ziemi pozostający, to jednak nieustannie pielgrzymujący ku nowej ziemi i ku nowemu światu. To właśnie w Eucharystii Chrystus jest w nas, a my w Nim – i to jest Kościół – Chrystus w nas, a my w Nim; Bóg w nas, a my w Bogu. Owa wspaniała
i niepojęta tajemnica zjednoczenia – zjednoczenia człowieka z Bogiem. Owa wspaniała i niepojęta bliskość – bliskość Stwórcy ze swoim stworzeniem, bliskość Ojca z ukochanym przez siebie, dzieckiem, jakże często dzieckiem marnotrawnym.

Tajemnicę Kościoła, tą fascynującą bliskość Boga z człowiekiem, wyraził już Stary Testament: Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak dla nas jest Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któż ma Boga tak bliskiego, Boga co
z prochu podnosi nędzarza i z gnoju dźwiga ubogiego, by go wśród książąt posadzić, wśród książąt swojego ludu.
Czyż można sobie wyobrazić Boga bliższego człowiekowi – Boga, który swą rękę podaje człowiekowi? Każdy
z nas tonie w barłogu, tonie w swych pragnieniach przysłaniających Boga, tonie w planach, poprawiających wolę Boga, tonie w trosce o jutro wątpiącej w Bożą Opatrzność, tonie w pożądliwości oczu, która chce mieć wszystko dla siebie, tonie w pożądliwości ciała, które ciągle pragnie przyjemności, tonie w pysze, która nie widzi drugiego człowieka, tonie w swoich grzechach. Tonie i nie potrafi sam się z nich wydostać, choć może i chciałby to zrobić. Każdy nas, nie tylko siedzi w prochu, ale sam jest prochem, i w proch się obróci.

Ale Ojciec nie pozwala na śmierć swego dziecka. Posyła swego Syna, który przyjmując ludzkie ciało sam podaje mu rękę i dźwiga go ku górze, ku niebu. Dźwiga z gnoju, umierając na krzyżu i podnosi z prochu, zmartwychwstając. A przez Apostoła Pawła ciągle woła: Dążcie do tego, co
w górze, nie dążcie do tego, co na ziemi. Szukajcie tego, co w górze.
Bóg podnosi nas z prochu ręką swego Wcielonego Syna. Podaje każdemu z nas rękę Swego Syna – rękę przybitą do krzyża. Bóg dźwiga nas Jezusowym krzyżem, by nas wśród książąt swojego ludu posadzić.

A czy owym ludem, o którym mowa, nie jest Kościół, a książętami Jego święci? Bo Kościół to przecież miejsce, w którym Bóg bierze człowieka za rękę, a człowiek Boga, i wyciąga go z wciągającego go coraz bardziej barłogu grzechu. Kościół to przecież miejsce w którym znów ktoś ożył, choć był umarły i miejsce, w którym znów ktoś odnalazł się, choć zaginął.  

Dlaczego dzisiaj z tej ambony padają te właśnie słowa? Bo żywym odbiciem i konkretnym ukazaniem tajemnicy Kościoła jest, a przynajmniej powinna być, każda chrześcijańska rodzina – Ecclesia domestica – jak powie Sobór Watykański II – Kościół domowy, przed którym teraz stoję. Drogi bracie, droga siostro nie chcę dziś zostawić po sobie jakiegoś dobrego wrażenia, nie chcę też moralizować, ani dawać wskazówek na życie. Chcę dziś z tego miejsca, miejsca głoszenia Bożego Słowa, zadać to fundamentalne dla każdego z was pytanie – czy wasza Ecclesia domestica – czy wasz Domowy Kościół prawdziwie jest żywym odbiciem tajemnicy Kościoła, czyli owego miejsca zjednoczenia się człowieka z Bogiem i z drugim człowiekiem? Czy jest miejscem, w którym można dostrzec Bożą rękę – rękę Ukrzyżowanego, który podnosi z prochu nędzarza i z gnoju dźwiga ubogiego? Chcę zapytać czy każdy, kto wchodzi w wasz dom czuje w nim obecność Pana, Pana, który ciągle chce nas podnosić ku sobie? I wreszcie chcę zapytać: czy w odniesieniu do waszego domu można powiedzieć, że i nad nim nieustannie unosi się Boży Duch, jak niegdyś, u początku świata, unosił się nad wodami – jak czytamy w Księdze Rodzaju?

Czy nie wspaniałym jest mieszkać w domu, nad którym nieustannie unosi się Boży Duch? Czy nie jest wspaniałym mieszkać w domu, nad którym unosi się Duch, który czyni nas dziećmi Bożymi i pozwala nam do Boga wołać: Abba, Ojcze. Duch, który, gdy nie potrafimy się modlić, sam wstawia się za nami
w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Duch, bez pomocy którego nikt nie może powiedzieć – Panem jest Jezus. Duch, który przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej. Duch, który przychodzi z pomocą naszej słabości. Wszyscy, którzy otrzymaliśmy jednego i tego samego Ducha, to znaczy Ducha Świętego, jesteśmy zespoleni między sobą i z Bogiem – a to jest Kościół. Jestem przekonany, że nad każdą waszą rodziną, nad każdym Domowym Kościołem, unosi się Boży Duch obejmując wszystkich swoją mocą i swym tchnieniem.

Jednak posiadanie tak wielkiego daru wiąże się z równie wielka odpowiedzialnością i obowiązkiem pilnego jego strzeżenia. Św. Paweł Apostoł wzywa nas, nas szczególnie: Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, Ducha którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia. Zasmucać Ducha Świętego, to nic innego, jak zrywać swą jedność z Bogiem i odrzucać wyciągniętą ku sobie zbawczą dłoń Pana, która chce nam pomóc i chce posadzić nas wśród książąt Jego ludu. Zasmucać Ducha Świętego, to grzeszyć. Nie zasmucać Ducha Świętego, to nieustannie trwać przed Bogiem z czystym sercem, to znaczy w stanie łaski uświęcającej.

Niech więc nasze rodzinne wspólnoty, owe Domowe Kościoły, będą prawdziwym odbiciem Kościoła Powszechnego. Niech będą miejscem zjednoczenia się z Bogiem i drugim człowiekiem. Niech będą miejscem, nad którym unosić się będzie Boży Duch. Niech nigdy nie odrzucają wyciągniętej ku sobie Jezusowej ręki. Nich będą święte. Na koniec wołajmy do Naszego Pana
i Ożywiciela: Oddychaj we Mnie Duchu Święty, abym święcie myślał. Przymuszaj mnie, abym świecie postępował. Pobudzaj mnie, abym miłował tylko to, co święte. Umacniaj mnie, abym strzegł tego, co dobre. Strzeż mnie Duchu Święty, abym Cię nigdy nie utracił.